4:20 - 4:20
dobra forma
składniki:
budzik ustawiony na 4:20 rano5-6 godzin snu
rzęsisty deszcz za oknem
sarny smakujące łąkę
tani jak barszcz bilet na samolot
przygotowanie:
Nie wierzysz, że to dzieje się naprawdę - jednak budzisz się i wstajesz o 4:20 rano. Chwilę później uśmiechasz się do saren, które za oknem raczą się śniadaniem. Twój posiłek już czeka na Ciebie w samolocie - zjesz słone talarki i poczujesz się jak na wycieczce szkolnej do Czech. Tuż przed lądowaniem pilot zapowie słoneczną pogodę w Warszawie, która zepsuje się jak tylko opuścisz samolot. Na lotnisku będą na Ciebie niecierpliwie czekać dwie inne blogerki, autorki KUCHNI NA WZGÓRZU i Ziołowego Zakątka.
Wybierzecie się do Hali Mirowskiej, będzie 8.00 rano a mina Pana Taksówkarza bezcenna. Przy akompaniamencie kółek walizki będziesz krążyć w alejkach pełnych szparagów, karkówki i ryb, by wreszcie osiągnąć cel pielgrzymki u Pana Hipisa, którego słowem i obrazem przedstawia Ula. Jeszcze nie wypiłaś kawy, więc można uznać, że lunatykujesz kiedy powtarzasz za Klaudyną litanię produktów, które chcesz kupić. Parę godzin później będziesz starała się zapamiętać, że jesteś szczęśliwą posiadaczką galangalu, świeżej kurkumy oraz Persicaria odorata (!). Wcześniej jednak spotkacie się z Grażyną i ucieszysz się kiedy dłońmi czule obejmiesz kubek z kawą.
Konferencja Food Blogger Fest odbędzie się w siedzibie Agory, gdzie dołączy do Was Łukasz z Jedzenia do rzeczy. Parę godzin później razem wrócicie pociągiem do Wrocławia - później niż planowaliście. W międzyczasie jednak będziesz uczestniczyć w konferencji, zarówno słuchając prelekcji, jak i słuchając (i będąc słuchaną) kuluarów. Przywitasz się ze znajomymi i poznasz nieznajomych. Będziesz kibicować Monice Wałeckiej, która okaże się jedną z najlepszych prelegentek wydarzenia. Monika będzie zdystansowana, inspirująca i w wyważony sposób podkreślająca ekonomiczne (i nie tylko) walory blogowania na przykładzie własnej historii i rozwoju. Będziesz zaciekawiona i mile zaskoczona wystąpieniem Anny Wrońskiej, redaktor naczelnej magazynu Kuchnia, która z pasją i entuzjazmem opowie o swoim osobistym doświadczeniu materii kulinarnej w kontekście zmian postrzegania i statusu jedzenia oraz jego przetwarzania. Uznasz tę refleksję za ważny wątek programu. Równie istotne okaże się wystąpienie Matyldy Stanowskiej na temat PR-owego potencjału blogosfery kulinarnej, do którego odniesiesz się w ambiwalentny sposób. Z jednej strony, częściowo zgodzisz się z merytorycznym przekazem, z drugiej strony zaś Twój sprzeciw wywołają radykalne stwierdzenia o traktowaniu bloga jako platformy reklamowej i pod tym kątem konsekwentnego projektowania go oraz o blogowaniu jako o 'sprzedawaniu marzeń'. Nie, nie potrzebujesz głaskania po głowie i przekonywania o nie monetyzujących się wartościach bloga, jednak tym bardziej utwierdzisz się w przekonaniu, że coraz więcej (nowych i nie tylko) autorów blogów stawia sobie za główny cel priorytet ekonomiczny zamiast traktować ów element jako środek do innego celu. Efekty tego bywają efekciarskie.
Program konferencji uznasz za poprawny i ciekawy, jednak zechcesz zwrócić uwagę na konieczność pewnych zmian:
- brak identyfikatorów i chaos towarzyski (nie wszyscy się znają osobiście), stąd niestety wiele osób minęło się i dopiero zmianki na fb pozwoliły to odkryć
- brak dyskusji i możliwości pytań po prelekcjach - niestety zubożyło to całe spotkanie i odjęło mu wartości, dodatkowo wzmacniając opinię o tej części blogosfery jako o 'miękkiej', niekonfrontującej się, niekrytykującej, 'kobiecej' i nie praktykującej żadnej kontry
Złość piękności szkodzi, więc sięgniesz po lampkę wina, co zaprowadzi Ciebie (i nie tylko) do Magiel Cafe, gdzie zasiądziesz do stołu w doborowym towarzystwie: gotuje bo lubi, Around the kitchen table, Jedzenia do rzeczy, Grażyna gotuje, Eksperymentalnie, cukiernicze kreacje charlotte, lubię to gotowanie, Kuchnia Agaty, mediafun oraz blogostrefa. Nie będziesz chciała wracać do Wrocławia, choć nie przepadasz za Warszawą ;) Pociąg jednak będzie wzywał i po siedmiu godzinach będziesz we Wrocławiu, przesiadując jeszcze 'chwilę' w Mleczarni aż o 4.20 wreszcie zaśniesz.
Obudzisz się następnego dnia, zastanawiając czy to wszystko aby Ci się nie przyśniło ;) I wtedy spojrzysz na te zdjęcia:
mięta czekoladowa, miło mi ;) |
:) |
Więcej zdjęć na fb ugotuj.to :)
Info i relacje przy okazji zaproszenia na wydarzenie
:)))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńMiło jest znów wspominać spotkanie z Wami:)
OdpowiedzUsuńA film naprawdę ma właściwości prorocze - dla wszystkich zebranych przy stole!
Madziu, ja też miałam wrażenie, że to sen - mnie zostały autografy w książce! Sympatyczna jest Twoja relacja :)
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem, jako taki obserwator, co to ekscytuje się i kocha kulinarne blogi :))
OdpowiedzUsuńI do tego ta mięta czekoladowa... mmm... :))
A co można zrobić z taką miętą czekoladową?
OdpowiedzUsuńdziękuję za przemiłe spotkanie :) i bardzo dobrą relację :)
OdpowiedzUsuńhaha, oj nie był to sen. Czysty real ale w nad wyraz miłej formie. Dziękuję wszystkim, których miałem okazję poznać, Magdzie zaś za relację. Warto było :)
OdpowiedzUsuńJa za długo się wahałam , a później to już było zapóźno.A szkoda.! Następnym razem koniecznie pojadę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ANIA