Muffinowy impuls pod wpływem stylowego opisu White Plate (od której przepis pochodzi): 'Te mufinki robię najczęściej wieczorem, a rano, kiedy wychodzę z domu,
pakuję dwa do torebki i zjadam w drodze, popijając gorącą herbatą z
kubka termicznego.'
Ja podobnego szyku zadać nie mogę, gdyż rano wsiadam na rower i skupiam się na budzeniu moim
d z w o n k i e m !!! zaspanych wrocławian spacerujących po ścieżkach rowerowych ;)
Muffinki jak zwykle powstały w chaosie i drażniącej mnie manierze (nie uznaję ciast, których przygotowanie polega na g n i e c e n i u widelcem składników ;) Mikser, rytuał ucierania, mieszania, ubijania... po kolei... oto prawdziwe konstytuanty wypieków ;) ). A jednak w sobotni poranek pilates przegrał z muffinkami - upiekły się w niecałe 20 minut w liczbie 6. I szybko stały się wspomnieniem ;)
P.S. A mój rower nazywa się Karmel i tu widać jak słodko wjeżdżam nim w dziką hordę walczących ze sobą wikingów ;)
Karmel power! ;) |
(zdjęcie z ręki Czarnego Latawca)
Muffinki bananowo-karmelowo-rowerowe
forma do muffinek
1 niemały banan
1 jajko
20 g cukru
40 g masła, stopionego
50 g kremu kajmakowego, sosu karmelowego lub masy krówkowej
100 g mąki pszennej
0.5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko
20 g cukru
40 g masła, stopionego
50 g kremu kajmakowego, sosu karmelowego lub masy krówkowej
100 g mąki pszennej
0.5 łyżeczki proszku do pieczenia
Widelcem pognieść banana, następnie dodać resztę składników i wymieszać je łyżką (Gdyby masa okazała się zbyt gęsta, można dodać 1-2 łyżek kefiru lub jogurtu naturalnego > WP). Przełożyć do formy muffinkowej.
Piec 20-25 minut w temp. 180ºC.
{modelowo pozerował PGR}
English version
These muffins were inspired by the White Plate blog where an author says that she usually bakes these muffins in the eve and next day in the morning she takes two small muffins with her to accompany hot tea from her super tea jug.
Well, I couldn't make it as I am a cyclist, every morning focusing all my energy onto Wroclaw citizens sleepwalking through the bike lanes ;)
About the muffins: these were made out of chaos and with the very annoying manner to me (well, I do not seriously consider cakes which ingredients are being prepared by fork-mashing ;) These have to be mixed, stirred... step by step... those are the foundations of the real baking ;) ) Ok, I have to admit last Saturday morning my pilates classes lost to the muffins - ready in 20 minutes, in a number of 6. And very soon these have become a delicious memory ;)
P.S. My bike's name is Caramel and in the pic above you can see us (me & my bike) riding directly into the wild Vikings' battle ;)
Muffins (banana-caramel-bike)
muffins baking form
1 banana (not too big, not too small)
1 egg
20 g sugar
40 g butter, melted
50 g caramel souce
100 g flour
0.5 tsp baking powder
Use fork to mash banana, next add the rest of ingredients and mix well with spoon only (in case the mixture is too thick, you can add 1-2 tbsp of plain joghurt). Transfer the dough into the muffins form. Bake 20-25 mins in 180ºC.
Widać Twoje muffinki dodają sporo siły - nim wjechałaś w wikingów rozjechałaś rabatę żółtych stulikrotek :)
OdpowiedzUsuńA jakbys tak sprobowala mimo wszystko zajadac jadac na rowerze? :))) Skoro mozna rozmawiac przez komorke jadac na rowerze (widzialam takie przypadki) to mozna tez jesc :) Swoja droga muffinki strasznie pyszne, mniam :)
OdpowiedzUsuńNo ba ;) Karmel power!
OdpowiedzUsuńMajka, to uroczy pomysł - w sam raz na leniwe popołudnie ;) Wszystko mozna na rowerze :)
OdpowiedzUsuńSkoro rowerowe to muszę je zrobić koniecznie mojemu kolarzowi :)
OdpowiedzUsuńna takie muffinki zawsze bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńA ja na rowerze jem, chociaż to chyba nie jest powód do dumy to opanowałam sztukę wyciągnięcie czegoś do jedzenia torby i konsumpcji jedną ręką :)
OdpowiedzUsuńA ja popełniłam właśnie chlebek o bardzo bardzo podobnym smaku :D Ale z muffinkami na rowerze zdecydowanie łatwiej niż z chlebkiem ;)))
OdpowiedzUsuńA ja to bym bardzo chętnie chciała Wrocław na rowerze pozwiedzać. Muffiny na śniadanie najlepsze!!;)
OdpowiedzUsuńMuffinki, rower i Wrocław to zestaw idealny ;) Zamierzam popełnić niedługo podobny wypiek i wtedy będę na serio trenować jazdę i smakowanie ;)
OdpowiedzUsuńTe karmelowo-rowerowe babeczki bardzo mi się podobają.I rowerowe zdjęcie też.Pięknie!
OdpowiedzUsuńA ja swojego rowerowego come back jeszcze nie odbyłam...
Karmel power hahaha ;)
OdpowiedzUsuń