Przesiewanie to (też) podstawa, nie tylko przesiewanie mąki ;) Sifting is also essential, not only flour sifitng ;) |
Zaczęło się :) It all began :) |
Oto tort (choć wieczorową porą - podejrzanie - wygląda na wuzetkę) ;) There IT is (although later in the evening it resembled some plain cocoa - creme cake) ;) |
P.S. Podziękowania bis Wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki i którzy zostawili przemiłe gratulujące komentarze z okazji mojego wyróżnienia w konkursie Blog Day 2011 :) To dla mnie najlepsza nagroda, dziękuję! :)
A teraz przepis ;)
Cocoa/biszkopto/kremmm
tortownica 24cm
Biszkopt Idealny Kakaowy
7 jaj (temp. pokojowa)
1 szklanka cukru
2/3 szklanki gorzkiego kakao
2/3 szklanki mąki pszennej tortowej
1 szklanka cukru
2/3 szklanki gorzkiego kakao
2/3 szklanki mąki pszennej tortowej
Konfitura z procentami (by Cakes and the City)
340 g konfitury z owoców leśnych
7 łyżek (lub więcej, ale... tego nie napiszę ;) ) Baileys
Bita śmietana
500 ml bardzo zimnej śmietanki kremowej 30% lub 36%
1/4 szklanki cukru
Dno tortownicy (z odpinaną obręczą) wyłożyć papierem do pieczenia. Boków niczym nie smarować
ani nie wysypywać.
Kakao wymieszać z mąką i przesiać dwukrotnie.
Piekarnik nagrzać do 170 stopni C.
Oddzielić żółtka od białek.
Białka
ubijać na małych obrotach miksera przez 2 minuty aż się spienią.
Stopniowo zwiększając obroty miksera dodawać po łyżce cukier (w krótkich
odstępach czasu). Białka ubijać jeszcze na wysokich obrotach miksera
przez kilka minut aż będą sztywne i błyszczące. Wciąż ubijając dodawać
po łyżce wymieszane żółtka (dodawać kolejną porcję gdy poprzednia ubije
się już z białkami).
Dodać
kakao z mąką (najlepiej w 3 partiach) i mieszać je bardzo delikatnymi
ruchami metalowej łyżki lub szpatułki z ubitą masą, starając się nie
zniszczyć ubitej piany. Im mniej piana opadnie tym większy i bardziej
puszysty będzie biszkopt.
Ciasto
wylać do formy i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec przez 35 - 40
minut (do suchego patyczka). Od razu wyjąć biszkopt z piekarnika i
energicznie rzucić go na blat. Ostudzić.
Konfiturę wymieszać z likierem.
Odkleić papier z biszkoptu, ostrym nożem przekroić biszkopt na 3 blaty.
Bardzo zimną śmietanę kremówkę ubić z cukrem na sztywną pianę.
Na paterze ułożyć pierwszy blat
tortu i go
posmarować połową konfitury, i przykryć połową ubitej
śmietanki. Położyć drugi blat, powtórzyć manewry z konfiturą i z bitą
śmietaną. Przykryć trzecim blatem.
Wstawić do lodówki i zapomnieć o torcie na parę godzin (dla własnego dobra i dla dobra degustujących szczęśliwców - im dłużej będziemy udawać, że tortu nie ma, tym lepiej będzie smakował następnego dnia) ;)
English
Please be kindly introduced to this cocoa-creme and a bit dizzy sponge cake. There is no need to soak sponge. The recipe comes from kwestia smaku, but I did dare to change it here and there - apart from the sponge itself... cause it's divine! :)
P.S. I also would like to thank you again to all of you who kept their fingers crossed and who congratulated me later on on my small prize in Blog Day 2011 contest. Your comments were the best prize ever to me! :) Thank you!
Cocoa/sponge/creme
round baking form 24 cm
Perfect Cocoa Sponge
7 eggs (at room temperature) 1 cup sugar
2/3 cup dark cocoa (powdered)
2/3 cup flour
2/3 cup dark cocoa (powdered)
2/3 cup flour
Marmalade with a dash of alcohol (by Cakes and the City)
340 g berries marmalde
7 tbsp (or even more, but I won't post it here... ;) ) Baileys
Creme
500 ml very cold 30% or 36% fat sweet creme
1/4 cup sugar
The bottom of the baking form to be layered with baking paper (no greasing at all).
Cocoa to be stirred together with flour and sifted twice.
Oven to be set for 170 C degrees.
Separate egg yolks and egg whites.
Egg whites to be beaten first at low speed for 2 minutes until foamy. Then - increasing mixer's speed - add sugar, one spoon at a time (with little breakes). Keep beating whites until stiff and shiny - the start adding egg yolks 9mixed together), one spoon at a time watching every single one to be throughly incorporated.
Add cocoa-flour mixture - best in three part - mixing it in carefully with metal spoon (so as not to break the beat).
Ready-steady mixture to be poured into the baking form and baked for about 35-40 minutes (until wooden stick comes out clean). Sponge to be taken out of the oven immediately and released from the form as quick as possible. This would let it cool.
Marmalade to be mixed with liquor.
Peel off the baking paper from the sponge and cut it into three rounds.
The very cold creme to be beaten with sugar - until stiff.
The first sponge round to be covered with half marmalade and covered with half creme. To be repeated with the second half and covered with the last round on top.
And here is my advice: now you have to forget about what you just did to that cake and leave it in the fridge for the rest of the night. All night long! This is for the best, trust me ;) The less obsesively you think of this treasure hidden in the fridge, the better it will taste next day :)
Wyrażam pewną obawę o autentyczność tych jaj. Na twoim miejscu wybrałbym się do baby, która te kury posiada.
OdpowiedzUsuńCzemu? Bo zauważyłem, że babulinki które sprzedają jaja z wolnego chowu, dość dokładnie je oczyszczają. Widać na nich elementy kurnika, ale nie w takiej ilości jak tutaj.
Także możliwości są trzy:
1) babulinka ukończyła kurs marketingu i wpadła na to, że dla miastowych większe oblepienie będzie oznaczało większą autentyczność
2) są to falsyfikaty - jajka z klatki pozorowane na jajka z wolnego chowu
3) farmę prowadzi nie babulinka, lecz jakiś postmodernistyczny uciekinier z miasta
Chodzi o to, żeby wykluczyć scenariusz numer 2.
###_*.dpp: byłyby niezłe jaja gdyby scenariusz 2 okazał się realny ;) Marcin, to są jajka od uciekiniera-inżyniera ;) a ślady kurnika autentyczne ;)
OdpowiedzUsuńMagda! Też się przyjaźnię ze szczęśliwymi i wolnymi kurami!
OdpowiedzUsuńA Twój biszkopt wygląda wspaniale - z nim też się chcę zaprzyjaźnić;)
Pozdrowienia!
Mam nadzieję, że ten uciekinier nie kończył inżynierii genetycznej ;)
OdpowiedzUsuńKUCHARNIA, Anna-Maria: och, bardzo się cieszę :) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń###_*.dpp: ;)))
Na prawdę idealny;)taki wuzetkowy smak,a takową bardzo lubię;)
OdpowiedzUsuńlubie takie slodkosci :)
OdpowiedzUsuńpokazałam zdjęcie jaj mojej Babci, która od lat trzyma u siebie kury - "a po co je tak pobrudzili?" :p
OdpowiedzUsuńtorcik wygląda obłędnie. jego kremowość i upojenie alkoholem bardzo do mnie przemawia :)
Czasem są czystsze, a czasem brudniejsze. Wszystko zależy od pogody, czyli ilości wilgoci na łapkach i w ściółce. :)
OdpowiedzUsuńJadam wyłącznie jaja od szczęśliwych kur.
OdpowiedzUsuńTe od ,nieszczęśliwych' mają złą karmę.
A kawałek tego tortu to chętnie bym zjadła.
Pozdrawiam Cię!
Wygląda tak, że właśnie zaplułam klawiaturę bo cieknie mi ślinka... ty niedobra kobieto... :P
OdpowiedzUsuńOj jaka ja jestem okropna, ze jem tak mało jajeczek od kur z własnego podwórka... Za to torty jem! Ale też radzę sobie z udawaniem, ze ich nie ma do następnego dnia. Co innego moi bracia...
OdpowiedzUsuńSzczęśliwe kury to także moje przyjaciółki, bardzo im ufam i jestem lojalna :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tort, oh jaki on urodziwy i pociągający!:)
masakrycznie apetycznie:) nawet w nocy o północy - nie oparłabym się takiemu smakołykowi. ale to trudny przepis - wstawić do lodówki i zapomnieć na długo, długo, długo? dzielna dziewczyna z ciebie:)
OdpowiedzUsuńmmm Bailey's, miłości moja!
OdpowiedzUsuńYummy & Tasty
ale słodko.. ale pysznie!
OdpowiedzUsuńPrześliczny i przeapetyczny torcik. Zapomnieć o nim na kilka godzin to niemała tortura :)
OdpowiedzUsuńsuper wygląda:) nie wiem tylko czy zdołałabym upiec ten przepis w moim starym piekarniku;)
OdpowiedzUsuńuściski!
J
*upiec przepis pewnie by się dało ale trochę obawiam się go realizować w moim piekarniku;)
OdpowiedzUsuńuściski!
Te jajka to chyba takie brudne w ramach prośby z tego zdjęcia:
OdpowiedzUsuńhttp://www.nudny.net/index.php?name=News&file=article&sid=220
Nie myjcie, a nawet brudźcie. :)
Cieszę się, że spod Wałbrzycha gościsz jajeczka z kurnika od szczęśliwych, wolnych kur. Nie jestem odosbniony jako dobry towar z regionu wałbrzyskiego. Chcę słodko podziękować za miłe słowa przy okazji zachety do cocoa/biszkopt/kremmm
OdpowiedzUsuńByłoby mi zapewne jeszcze słodziej, gdyby nie Twoja wskazówka; "wstawić do lodówki i zapomnieć o torcie na parę godzin". Zapomniałem. Gdy wróciłem do domu z pieszego spaceru w góry już tortu nie było. Po prostu nie udało się poskromić stołowników. Czy nie mogłabyś od czasu do czasu dawać mniej smkowite przepisy?
chyba ciężko tak udawać, że go tam w lodówce nie ma???!!! ja bym ostentacyjnie udawała sięgając do lodówki, a to po sok, a to po galaretkę, a to po jogurt, a to zobaczyć czy światło się świeci, a to sprawdzić co jutro trzeba kupić, a to tak niechcąco....
OdpowiedzUsuńpysznie wygląda...
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com